PodróżDoSztuki: Wywiad z Katarzyną Miernik-Staszelis: Jej wizja Niegalerii - Unikalna przestrzeń architekta dla kreatywności i współpracy

Twórczyni Katarzyna Miernik-Staszelis w stworzonej przez nią Niegalerii.

Katarzyna Miernik-Staszelis – twórczyni Niegalerii. 

 

 

Maxfliz: Cześć Kasiu, opowiedz skąd pomysł na Niegalerię?  

Katarzyna Miernik-Staszelis: Pomysł stworzenia takiego miejsca kiełkował w mojej głowie, dosyć długo, zanim ostatecznie zmaterializował się w 2020 roku. Chciałam mieć swoje miejsce, w którym mogłabym pracować jako architekt i spotykać się z moimi klientami, ale nie chciałam typowego biura. Moim marzeniem było też mieć swoją własną pracownię, w której mogłabym zamalowywać płótna zawsze, kiedy przyjdzie mi na to ochota. Chciałam również mieć przestrzeń, w której będę mogła dzielić się swoją sztuką i sztuką tworzoną przez innych ludzi, których estetyka jest bliska mojej. Miałam też ochotę na zgromadzenie w jednym miejscu przynajmniej części przedmiotów, mebli, elementów wyposażenia wnętrz, sztuki użytkowej i innych rzeczy, które na co dzień znajdują miejsce w moich projektach. Ponieważ to miejsce nie miało być i nie jest w 100% ani biurem, ani galerią, ani pracownią malarską, ani showroomem, nazwa NIEGALERIA oddaje jego klimat i wizję jaka towarzyszyła mi od początku planowania tego przedsięwzięcia.  

 

Ciemne pomieszczenie, jedno z wnętrz Niegalerii.

Jedno z wnętrz Niegalerii. 

 

 

Maxfliz: Ok, Niegaleria to przestrzeń wystawowa, w której znajdują się prace wrocławskich artystów. Jakie wyzwania napotkałaś przy otwieraniu i prowadzeniu Niegalerii we Wrocławiu? 

Katarzyna Miernik-Staszelis: Pierwszym i podstawowym było pozyskanie i zaadaptowanie na moje potrzeby przestrzeni w pięknym, ale dosyć, delikatnie mówiąc, niewdzięcznym budynku Dworca Świebodzkiego. Później wyzwań było już tylko więcej, a dużą część z nich nawet trudno byłoby mi opisać. Uruchamiając Niegalerię, wiedziałam, że nie będzie to łatwe i starałam się przez cały czas zadaniowo podchodzić do wszystkiego, co pojawiało się po drodze. Trzeba dodać, że otworzyliśmy w grudniu 2020 roku, a już początkiem 2021 zostaliśmy wszyscy zaskoczeni trwającym całe wieki lockdownem, który dosyć mocno skomplikował realizację moich planów.  

 

Jedno z pomieszczeń Niegalerii, w którym wiszą prace wrocławskich artystów.

Niegaleria to miejsce, gdzie można także zobaczyć prace lokalnych artystów. 

 

 

Maxfliz: Jakie macie podejście do wspierania lokalnej sceny artystycznej? Czy współpracujecie z innymi Instytucjami Kultury?  

Katarzyna Miernik-Staszelis: W ciągu ponad dwóch lat działalności Niegalerii w obecnej formie, zorganizowaliśmy kilkanaście wystaw wraz z ich wernisażami. Prawie wszyscy wystawiający swoje prace artyści, są twórcami lokalnymi z Wrocławia lub okolic a dla wielu z nich były to pierwsze w życiu wystawy indywidualne lub zbiorowe, ale na tak dużą skalę. W tym kontekście śmiało mogę stwierdzić, że wspieramy lokalnych artystów. Czy współpracujemy z instytucjami kultury? Prowadząc prywatną działalność gospodarczą zajmującą się promocją sztuki, trudno o współpracę z Instytucjami, bo nie jesteśmy traktowani jak partner. Oczywiście staramy się włączać w organizowane czy wspierane przez te instytucje przedsięwzięcia, czego doskonałym przykładem są tegoroczna Noc Muzeów, czy Wrocławskie Święto Fotografii.  

 

Kolejne pomieszczenie Niegalerii z obrazami i showroomem.

Niegaleria gościła tegoroczną Noc Muzeów oraz Wrocławskie Święto Fotografii. 

 

 

Maxfliz: Jakie są największe sukcesy, związane z działalnością Niegalerii?  

Katarzyna Miernik-Staszelis: Dla mnie osobiście sukcesem jest to, że udało mi się, pomimo różnych przeciwności losu, stworzyć Niegalerię, rozwijać ją, zmieniać przez ostatnie ponad dwa lata i doprowadzić do miejsca, w którym jest obecnie. Oczywiście w wielu kwestiach czuję niedosyt i chciałabym więcej i lepiej, ale fakt, że o Niegalerii wie już całkiem sporo osób, zarówno pośród miłośników sztuki jak i w środowisku architektów wnętrz, jest dla mnie wymiernym dowodem, że mój wysiłek nie idzie na marne, pomimo, że wciąż nie przekłada się to na wynik finansowy. Szaleństwem jednak byłoby oczekiwać, że w tej branży, zwłaszcza w tym okresie, rentowność będzie łatwa do osiągnięcia. Na wszystko przychodzi czas.  

 

Maxfliz: W Niegalerii wystawiana jest rzeźba i malarstwo oraz dzieła sztuki użytkowej jak biżuteria, tkanina i meble czy zatem Niegaleria ma określoną misję lub filozofię?  

Katarzyna Miernik-Staszelis: Moją filozofią w prowadzeniu Niegalerii było od początku, żeby NIE była to GALERIA. Pomimo niezbędnych ram prowadzenia działalności, jestem bardzo elastyczna w doborze pokazywanego dorobku twórczego. Trzon oczywiście stanowią obrazy i wyposażenie wnętrz, ale znalazło się też miejsce dla fajnych ubrań, niebawem pojawią się okulary, co następne, jeszcze nie wiadomo… Jak pojawia się coś, co przede wszystkim podoba się mi, jest duża szansa, że trafi do Niegalerii. Jest jednak warunek, muszą to być oprócz tego, że ładne i estetyczne, przedmioty dostępne dla ludzi, sprzedawalne, takie, które ja z przyjemnością pokażę moim klientom.  

 

Kolejne pomieszczenie Niegalerii, z wielkoformatowymi obrazami i kompletnym wystrojem.

Niegaleria to miejsce, gdzie spotkać można się ze sztuką i designem, ale nie tylko. 

 

 

Maxfliz: Jakie są Twoje ulubione aspekty pracy w Niegalerii?  

Katarzyna Miernik-Staszelis: Sama stworzyłam to miejsce, lubię otaczającą mnie przestrzeń i wszystkie ładne przedmioty, które w Niegalerii gromadzę. Dobrze czuję się w tym miejscu. Ludzie, klienci, znajomi, którzy nas odwiedzają często mówią o tym, że czują się w Niegalerii jak w domu. Osobiście uwielbiam spotykać ludzi, rozmawiać z nimi, poznawać nowe osoby i ta przestrzeń stwarza wiele takich możliwości. Czasami jest to kilkadziesiąt i więcej osób w trakcie organizowanych przez nas imprez otwartych, albo dedykowanych, najczęściej dla architektów wnętrz, częściej są to pojedyncze osoby, które przyprowadzają znajomych, klientów... Każde z tych spotkań utwierdza mnie w przekonaniu, że Niegaleria jest ważną częścią mojego życia. 

 

Portret Katarzyny Miernik-Staszelis, znajdującej się w jednym z wnętrz Niegalerii.

Katarzyna Miernik-Staszelis: Celem i marzeniem jest generowanie zysków z działalności Niegalerii i większość działań w tej chwili będzie temu podporządkowana, oczywiście nie tracąc naszej duszy.” 

 

 

Maxfliz: Jakie są Twoje marzenia i cele związane z rozwojem Niegalerii w przyszłości?  

Katarzyna Miernik-Staszelis: Przyszłość Niegalerii to ewolucja w kierunku, który dziś wydaje mi się określony, ale być może jutro pojawi się w mojej głowie nowy azymut. Na ten moment wciąż poszukujemy nowych, ciekawych produktów, które wypełnią przestrzeń i zapewnią zysk z ich sprzedaży. Celem i marzeniem jest generowanie zysków z działalności Niegalerii i większość działań w tej chwili będzie temu podporządkowana, oczywiście nie tracąc naszej duszy.  

 

 

Maxfliz: Czy istnieją jakieś wydarzenia lub projekty, na które szczególnie czekasz w Niegalerii?  

Katarzyna Miernik-Staszelis: Tak naprawdę każde wydarzenie, które organizujemy jest dla mnie ważne i za każdym razem czekam na efekt naszej pracy. Poza wieloma jednorazowymi wystawami i imprezami, udało nam się też z sukcesem zorganizować, można już powiedzieć cyklicznie, dwa wydarzenia. Pierwsze z nich to „SZTUKI WCIĄGANIE”, z udziałem Krzysztofa Cichonia, Patrycji Kryszczuk i moim, w trakcie którego w sposób odbiegający od standardów innych galerii prezentujemy nasze malarstwo. Drugie wydarzenie „bezASPiRACJI” to prezentacja sztuki artystów nie będących związanymi ze środowiskiem Akademii Sztuk Pięknych. Moim najnowszym dzieckiem jest „Sztuka od ręki” – wystawa malarstwa kilku artystek i artystów połączona ze sprzedażą w cenach okazjonalnych, z możliwością negocjowania bezpośrednio z twórcami obecnymi w trakcie wydarzenia. To niewątpliwie początek następnego cyklu wystaw. 

 

Pomieszczenie w Niegalerii, prezentujące kolejne obrazy, książki, elementy wystroju i więcej.

Dwa wydarzenia (SZTUKI WCIĄGANIE oraz bezASPIRACJI) są już cykliczną formą, która pojawia się w Niegalerii. Ale jest pojedynczych wydarzeń jest znacznie więcej. 

 

 

Maxfliz: Jakie jest Twoje podejście do interakcji i zaangażowania publiczności w ramach wystaw w Niegalerii?  

Katarzyna Miernik-Staszelis: Dla mnie sztuka powinna być czymś dostępnym, namacalnym, nawet dosłownie. Uważam, że dzieła plastyczne można, a nawet trzeba odbierać więcej niż tylko zmysłem wzroku. W Niegalerii większości dzieł można dotknąć. Ważnym elementem dla mnie jako artystki, ale też właścicielki Niegalerii jest to, że odbiorcy sztuki mogą spotkać twórców i z nimi porozmawiać, wspólnie spojrzeć na dzieła i wymienić się odczuciami. Tak staramy się właśnie prezentować sztukę.  

 

Wnętrze Niegalerii z drewnianą regałem, zawierającym elementy wystroju.

Katarzyna Miernik-Staszelis: Uważam, że dzieła plastyczne można, a nawet trzeba odbierać więcej niż tylko zmysłem wzroku. W Niegalerii większości dzieł można dotknąć.” 

 

 

Maxfliz: Czy możesz podzielić się jakimiś niezwykłymi lub niezapomnianymi momentami związanych z działalnością Niegalerii?  

Katarzyna Miernik-Staszelis: A chodzi o np. zalany sufit z pękniętej rury czy coś bardziej metafizycznego? :D Niezapomnianych momentów jest całe mnóstwo. Nie zawsze są to momenty, które chciałoby się pamiętać, ale te odsuwamy do głębszych zakamarków pamięci. Przeważają jednak momenty wspaniałe. Każde dobre słowo od ludzi, którzy wychodzą z Niegalerii z uśmiechem na twarzy a czasami też z jakimś dziełem pod pachą. Każde udane wydarzenie z setkami ludzi przewijających się przez nasze 200m2 powierzchni. Myślę, że historyjek niezwykłych i niebywałych zebrałoby się na całkiem niezłą książkę.  

Maxfliz: W jaki sposób Niegaleria wpływa na lokalną społeczność i kulturę we Wrocławiu?  

Katarzyna Miernik-Staszelis: Jak każde miejsce, w który możesz zetknąć się ze sztuką, z ładnymi przedmiotami, z dobrą energią… Myślę, że Niegaleria jest jednym z tych miejsc, które bez zadęcia, w prostej formie przybliża sztukę odbiorcy i w ten sposób na pewno oddziałuje na lokalną społeczność i kulturę.  

Maxfliz: Jakie rady lub inspiracje możesz dać innym osobom, które chciałyby założyć własną galerię sztuki?

Katarzyna Miernik-Staszelis: Jeśli nie musisz, nie rób tego.

 

Obrazy i elementy wystroju Niegalerii.

Wystrój Niegalerii stale się zmienia. 

 

 

Maxfliz: Opowiedz proszę o wnętrzu, w którym się znajdujemy?  

Katarzyna Miernik-Staszelis: Wnętrze odziedziczyłam po drukarni. Pod starymi wykładzinami odkryliśmy drewnianą, starą podłogę, która niewątpliwie nadała klimat jaki jest teraz. Ze ścian odpadał tynk a w podłodze mieliśmy wielką dziurę z widokiem na od lat pustą piwnicę. Starałam się zachować wszystkie zabytkowe, choć mocno zdewastowane elementy i stanowią one znaczącą część aranżacji. Sam budynek narzuca wiele rozwiązań i pomysłów. Jak chodzi o wystrój, po pierwsze, nie jest on stały. Uwielbiam zmiany, przemeblowania, ale w pozornym chaosie jest porządek. Mój porządek. Czasami jest tylko za bardzo domowo i klienci traktują większość przedmiotów, które są ekspozycją sprzedażową, jak wyposażenie Niegalerii, co nie pomaga w sprzedaży. 

Maxfliz: Jak łączysz prowadzenie Niegalerii z projektowaniem wnętrz?  

Katarzyna Miernik-Staszelis: Niegaleria stała się tak naprawdę idealnym miejscem do prowadzenia mojej działalności jako architekta wnętrz. To miejsce stało się łącznikiem dla realizowania wszystkich moich aktywności zawodowych i pasji. Bywa, że rozprasza mnie mnogość różnych, niekoniecznie zbieżnych zadań do wykonania jednocześnie, ale i tak możliwości są nieograniczone. Projektowanie i prowadzenie Niegalerii przenikają się, uzupełniają i finalnie zlewają się w całość. Poza tym tu można mnie spotkać w każdej mojej odsłonie zawodowej i to ułatwia życie i mi i moim klientom. 

 

Twórczyni Niegalerii w towarzystwie ozdobnych zająców.

Katarzyna Miernik-Staszelis – twórczyni Niegalerii.